Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 165 —

ticoke, Pa., zaraz pierwszego dnia, jak wiemy, zostali niemal zmuszeni do podpisania jakichś papierów, których angielskiej treści dobrze nie rozumieli. Papiery te były przygotowane przez rudego kuzynka i adwokata Langa, z którymi już poprzednio, ze starego kraju, prowadzono korespondencyę w sprawie spadku.
Te papiery właśnie stały się przyczyną złego.
Otrzymawszy je, adw. Lang, znany, jak to się wkrótce pokazało, oszust i szwindler, nie mający nawet stałego miejsca zamieszkania, ale włóczący się tu i owdzie po Pennsylvanii, wyjechał zaraz do Pittsburga — i podjął kroki prawne. O staraniach swych coraz to pisał czułe listy.... Oni tymczasem pozostali w Nanticoke, w hotelu swego kuzyna Bogusza. Ten im nadskakiwał ze wszystkich stron i był nadzwyczaj uprzejmym.... coś przez trzy tygodnie. Po tym czasie zmienił się do niepoznania, stał się szorstkim i odrazu zapytał Połubajtysa:
— Kiedy mu zapłaci za „board“ hotelowy swój i kuzynki?
Naturalnie dotąd o płaceniu za mieszkanie i utrzymanie nie było mowy.... Traktowało się to jakoś po familijnemu. W każdym razie — odrzekł Połubajtys — podług zapewnień samego Bogusza i jego adwokata Langa, ustnych i piśmiennych, sprawa spadkowa zo-