Strona:Henryk Nagiel - Kara Boża idzie przez oceany.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 129 —

$20,000. Suma odpowiednia została złożona do depozytu sądowego przez wspólników zmarłego, dwóch Niemców. Zmarły nie pozostawił formalnego testamentu, tylko jakąś kartkę bez daty, w której wyraża życzenie, aby jego majątek przeszedł w ręce dziecię po braciach i siostrze, mieszkających na Litwie, a szczególniej, ażeby nie zapomniano o sierocie po bracie Józefie, Frani, która podobno wyszła za mąż w Warszawie za jakiegoś Horodyńskiego.
All right.... — odpowiada adwokat po Wysłuchaniu objaśnienia.
Dalej Bogusz przedstawia adwokatowi Jana Połubajtysa, jako bratanka zmarłego, a Więc współsukcesora i zarazem pełnomocnika wszystkich litewskich Połubajtysów, Manię zaś, jako pełnomocniczkę swej matki, owej sieroty Frani, o której mówi kartka, pozostawiona przez nieboszczyka. — All right.... Gdzie są dokumenta? Wyjmują je z zanadrza Jan i Mania. Adwokat przegląda takowe przez czas dłuższy. Wybornie! Są wszystkie i porządku, przetłumaczone, jak należy, na język angielski w konsulacie Stanów Zjednoczonych w Warszawie.
Teraz zabiera głos adwokat. Mówi coś długo do Bogusza, coś, czego naturalnie ani Mania, ani Połubajtys nie rozumieją — i pokazuje na jakieś akta, znajdujące się na biurku.
Rzecz tę krótko objaśnia po polsku Bogusz.