ALLMERS. Acha, to zapewne pies przynęca szczury.
TĘPICIELKA (przytakując). Tak, mops i ja, my oboje, a to idzie tak gładko, przynajmniéj tak się wydaje. Nosi on sznurek przy obroży. Oprowadzam go trzy razy naokoło domu i gram na drumli. A gdy usłyszą dźwięki, te małe śliczne stworzonka, muszą przyjść z piwnic, zejść z poddasza i wyleść z każdéj nory.
EYOLF. I on je na śmierć zagryza.
TĘPICIELKA. Ii! Niech Bóg broni. Nie, idziemy do łodzi, mops i ja, a one idą za nami i stare i młode.
EYOLF (zaciekawiony). I co daléj? Opowiedz pani.
TĘPICIELKA. Wtedy odbijamy od brzegu, ja steruję i gram na drumli, a mops płynie w tyle (z błyszczącemi oczyma). A te wszystkie stworzonka, które tak gryzły i chrobotały, idą za nami w wodę daléj, coraz daléj, aż na głębinę. One to muszą uczynić.
EYOLF. Dlaczego muszą?
TĘPICIELKA. Dlatego właśnie, że nie chcą, że tak strasznie od wody stronią — muszą w nią iść.
EYOLF. I topią się?
TĘPICIELKA. Wszystkie, co do jednego (ciszéj). A potém jest im tak dobrze i cicho i ciemno, jak tylko drogie maleństwa zapragnąć mogą. Śpią w głębinie słodko i długo... Te wszystkie istoty, przez ludzi nienawidzone, prześladowane (wstaje)... Dawniéj mops mi był niepotrzebny, nęciłam je ja sama.
EYOLF. Kogóż pani nęciła?
TĘPICIELKA. Ludzi. A szczególniéj jednego.
EYOLF (zaciekawiony). Ach! powiedz pani, kto to był?
TĘPICIELKA (śmiejąc się). Ty mały zjadaczu serc, to był mój kochanek.
EYOLF. A gdzież on teraz?
TĘPICIELKA (twardo). Tam gdzie i szczury (znów łagodnie). Ale teraz muszę śpieszyć do roboty. Jestem zawsze w podróży (do Ryty). Więc państwo mnie dziś wcale nie potrzebują? Bo jabym to zaraz załatwiła.
RYTA. Dziękuję, zdaje mi się, że to zupełnie zbyteczne.
TĘPICIELKA. No, no, droga, łaskawa pani, tego nigdy wiedziéć nie można. Skoro tylko państwo spostrzegą, że tu coś chrobocze, gryzie, proszę posłać po mnie i mopsa. Żegnam, żegnam pięknie.
EYOLF (cicho, z tryumfem do Asty). Ciociu! i ja także widziałem tępicielkę szczurów. (Ryta wychodzi na werandę i wachluje się chustką od nosa. Zaraz potém Eyolf wysuwa się ostrożnie, niepostrzeżony).
ALLMERS (bierze tekę, leżącą na kanapie). Asto! Czy to twoja teka?
ASTA. Tak, włożyłam tu część starych rodzinnych listów.