Ta strona została przepisana.
AKT CZWARTY.
Na południowo-zachodniem wybrzeżu Marokka.
Las palmowy. Stół nakryty, mały namiot. Nieco dalej w lesie porozwieszane hamaki. Na morzu jacht parowy, na nim flagi norweska i amerykańska. Na brzegu łódka.
Ku zachodowi słońca.
(PEER GYNT, piękny mężczyzna w średnich latach, w eleganckim stroju podróżnym, ze złotą lornetką na piersi, pełni
przy stole obowiązki gospodarza: MASTER KOTTON,
MONSIEUR BALLON, VON EBERKOPF i TRUMPETERSTRAALE mają właśnie zamiar wstać od obiadu) PEER: Pijcie-że, pijcie! Człek się rodzi,
Ażeby żyć, a jest przysłowie:
„Nie weźmie woda, weźmie złodziej!”
Czem-że usłużyć wam, panowie?
TRUMPETERSTRAALE:
Świetny-ś gospodarz, Gyncie!
PEER: Sądzę,
że tu zasługą są pieniądze,
Kucharz, zarządca! Honor dziel
Pomiędzy wszystkich!
MASTER KOTTON: Very well!
A zatem zdrowie czwórki całej!