Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




AKT PIERWSZY.
Zbocze przy zagrodzie Aasy,
liściastemi pokryte drzewami. Potok szumiący. Po drugiej stronie stary młyn. Skwarny dzień letni.
PEER GYNT, silnie zbudowany, dwudziestoletni mężczyzna, schodzi ścieżką na dół. AASA, matka jego, mała, wątła kobieta, postępuje za nim z wymówkami i złorzeczeniem.

AASA: Pietrze, kłamiesz!
PEER: Nie, broń Boże!
AASA: Więc przysięgnij!
PEER: A to naco?
AASA: Fe! Przysięgnąć łatwo może
Człek poczciwy, nie ladaco.
PEER: Poprzysięgam: prawda szczera.
AASA: Co? I ciebie wstyd nie zbiera?
Obdartusie bez sumienia.
Zamiast wziąć się do koszenia,
Włóczysz się tygodnie całe,
Gdzieś po lasach, na zakałę,
Potem wracasz bez zwierzyny
I bez strzelby? Mój jedyny,
Te wykrętne, puste gadki
Nie uwiodą twojej matki!
Gdzieś go spotkał?