Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

INGRYDA: Nie mogę
zyć...
PEER: Wierz!
INGRYDA: Ach, wprzód niebogę
Uwieść... potem chłód...
PEER: Do czarta,
Cóż ty jesteś dla mnie warta?
Cóż ty masz?
INGRYDA: Mam Haegstad, potem...
PEER: Czyż ci jasnem spływa złotem
Włos na piersi twe dziewczęce?
Modlitewnik masz ty w ręce?
Trzymasz się fartucha matki?
Lśnią ci pod powieką kwiatki?
INGRYDA: Pietrze — —?
PEER: Byłaś w zeszłym roku
U komunji?
INGRYDA: Pietrze!
PEER: W oku
Masz ty wstyd i czyż odmowa
Spotkałaby moje słowa?
INGRYDA: Oszalałeś!
PEER: Gdy na ciebie
Spojrzy człowiek, czyż się w niebie
Czuje wówczas? — Mów!
INGRYDA: Nie... luby!
PEER: Precz!... (chce odejść).
INGRYDA: (zastępuje mu drogę)
A wiesz ty, że do zguby
Dążysz przez to?...
PEER: A niech dążę!...
INGRYDA: Będziesz jako pan i książę,
Zachowując wierność.
PEER: Brednie!