Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy zbyt dojrzał, zasię w złość
We tchórzostwo, gdy zbyt rość
Nie przestanie, a i prawdy
Moc przesadna będzie zawdy,
Wiesz, mądrością przeopaczną!
Niech mnie katy szarpać zaczną,
Niech pożegnam się ze zdrowiem,
Jeśli kłamię, gdy ci powiem,
Że niejeden wielki mąż,
Choć się duszą rządził wciąż,
Do rozumu doszedł wtedy,
Kiedy zaznał wielkość biedy!
Jednego-ć ja z takich durni
Znałem dobrze; jak najgórniej
Dzierżył głowę na tym świecie —
Istna perła, i on przecie
Dał się — kiep! — wprowadzić w błąd!
Widzisz tu naokół stąd
Tę pustynię? Te oazy?
Na najlichsze me rozkazy,
Gdy potrząsnę mym turbanem —
Stanie się to oceanem,
Ale byłbym głupiec, wół,
Gdybym stworzył nowy muł!
Wiesz ty, co to znaczy żyć?
ANITRA: Poucz-że mnie!
PEER: Znaczy: wdół
Z prądem czasu płynąć, wzdyć
Nie ugrzązłszy stopą w ił.
Tylko w pełni męskich sił
Można zawsze sobą być...
Stary jastrząb traci pióra,
Starej szkapie więdnie skóra,
Stara baba zęby gubi,