Przejdź do zawartości

Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dola moja! Czuć po ludzku,
A być psem, być mopsem nędznym!
Obym był pozostał wierny
Naszéj swojskiéj, szwabskiéj szkole!
Ach! tam niéma czarodziejów!
Nikt tam ludzi nie czaruje!
Obym wiernie był pozostał
Przy Karolu Mayer słodkim,
Przy ojczystéj myśli strawie,
Przy ojczystéj papce z mléka!
Dziś umiéram tu z tęsknoty!
I zaledwo widziéć mogę
Dym z kominów, gdzie się warzą
Nasze knedle i szweinbraty!...”
Kiedym to usłyszał, wielkie
Zdjęło mnie współczucie. Wstałem,
I pobiegłem do komina,
I usiadłem tam, i rzekłem: —
„Powiédz mi, szlachetny piewco,
Jakżeś popadł w moc téj wiedźmy?
I dlaczego tak okrutnie
W mopsa jesteś przemieniony?” —
Na to mops z radością wielką: —
„Jakto! więc pan nie Francuzem?
Więc pan Niemcem? zrozumiałeś
Cichéj skargi méj monolog?
Ach, mój ziomku! Cała biéda
Poszła ztąd, że radca Kölle,
Gdyśmy w knajpie, kurząc fajki,
Pili piwo i gwarzyli,
Utrzymywał zawsze, jako
W podróżach się tylko człowiek