Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

lów, historię filozofii, cechy społeczne i indywidualne osobowości twórcy. Rzetelna interpretacja udanego tytułu może wyjaśnić tyle samo, co interpretacja całego dzieła. Jakże wymowna jest na przykład taka konfrontacja tytułów: „Węzły życia“, „Nowele włoskie“, „Noc“, „Pogranicze powieści“ i „Nr 16 produkuje“, „Węgiel“, „Penicylina“, „Kierunek natarcia“.
Dywagacje powyższe nasunęły mi się przy lekturze książek Bohdana Czeszki, najbardziej wyczulonego na wagę słowa pisarza swojej generacji. Czeszko lubi pieścić słowa jak stary snycerz swoje wytwory. Jest w nim zresztą więcej rozkochania w kształcie s łów niż przebiegłości w ich używaniu, choć i tej mu — nie brak. Smakoszostwo formalne rzuca się jedynie bardziej w oczy. W nowej prozie nie spotyka się już zdań tak niemal perwersyjnie cyzelowanych pod względem formalnym jak takie oto pierwsze z brzegu u Czeszki: „Rzeka w tym miejscu łagodnym zakolem opływała górę Atan i bulgotała wśród głazów, które stoczyły się ze zbocza obrywanego co roku przez wiosenną powódź“. Smakuje się tu jak w starych wierszach kształt samogłosek otwartych, spółgłosek dźwięcznych, rytm zdania i nobliwość owego „łagodnym zakolem“. Radzę zresztą usłyszeć, jak Czeszko mówi lub śpiewa słowo „cześć!“ Czeszko obnaża w nim całą swoją fonetyczną lubieżność językową, którą mniej jawnie demonstruje w każdym swoim zdaniu. Myślę, że u Czeszki wyczucie sensu słowa jest konsekwencją wyczucia jego kształtu. W jego sformułowaniach sugestywniejsza jest ładność niż mądrość czy odkrywczość. Mądrością błyska zresztą Czeszko częściej w sformułowaniach podsłuchanych niż wymyślonych. Najmądrzejsze zdanie „Pokolenia“ to owo ludowe powiedzenie doktora Konstantego: „Słowem: niech się wlecze, aby się nie szargało“. Czeszkę