Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wał jej istnienia, nie tolerował jej objawów. Był tak pewny swego materializmu, swej racjonalności, że ta pewność właśnie trąciła idealizmem, irracjonalnością i mistyką. W każdym razie ta pewność była aż fanatyczna, a z czym jak z czym, ale z racjonalizmem fanatyzm jest na pewno sprzeczny. Racjonalizm to bardzo skromne i bardzo rozsądne wyjście z labiryntu niepewności. Rzetelny racjonalizm nie może iść w parze z zadufaniem, z pewnością siebie, z waleniem w bębny. Racjonalizm nie bywa darem objawionym, więc też i ten, kto się uważa za racjonalistę, nie powinien czuć się nawiedzonym, który posiadł prawdę doskonałą.
Moje nawiązanie kontaktu estetycznego z pisarstwem Brandysa datuje się od momentu, gdy zauważalne stały się oznaki, że jego pewność wtajemniczenia uległa zachwianiu. To się widzi stosunkowo coraz wyraźniej. Najwyraźniej w tomie opowiadań „Romantyczność“ (1960). Cztery utwory tego tomu są dokumentami rozterki, sięgającej bardzo głęboko. Czasem tak głęboko, że to aż wzbudza zdumienie. Trzeba bowiem pamiętać, że Brandys nade wszystko ceni dobre maniery. Chce być więc jak najbardziej elegancki także i na tę okoliczność. Okoliczność to bardzo bliska tego, co się nazywa roznegliżowaniem. Oczywiście w tym wypadku wyłącznie filozoficzno-moralnym.
Określiłem rzecz bardzo drastycznie. Powiedziałby nawet ktoś, że się zagalopowałem, że nic takiego nie ma miejsca. Ten ktoś mógłby się nawet powołać na różne partie tekstu Brandysa. Na te mianowicie, gdy czołowe postacie jego opowiadań zarzekają się, że nic nie jest im bardziej obce jak wszelkie „otwieranie się“ czy odsłanianie. Ballmeyer od początku zachowuje się tak, jak gdyby ani mu w głowie było cokol-