Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Powszechny u nas i na całym świecie zapał do podróżowania oznacza dziś przede wszystkim potrzebę czegoś takiego jak narkotyk. Może zresztą zawsze tak było, dzisiaj jednak trudniej maskować istotne pobudki zapałem poznawczym. Podróż nie daje przecież żadnych szans poznania czegoś więcej, niż się wie lub wiedzieć powinno. W każdym razie z relacji wojażerów nie wynika najczęściej, że udało im się poznać coś takiego, czego w inny sposób nie mogliby poznać. Podróżującym chodzi naprawdę nie o poznanie, a o przeżycie czegoś nieobowiązującego w nowych okolicznościach zewnętrznych, które ułatwiają ucieczkę od samego siebie, bo ona właśnie stanowi istotny cel podróży. Podróż dopełnia lub zastępuje działanie wódki, jest takim samym narkotykiem jak rozliczne formy pozornej i bezużytecznej aktywności, jak muzyka tak powszechnie dziś stosowana jako środek ogłuszający, jak wiele innych form powierzchownej konsumpcji kulturalnej. Jakkolwiek by się maskowało sprawę, od podróży oczekuje się tak zwanego relaksu. Relaks jest też najczęściej głównym rezultatem podróży także w celach intelektualnych czy artystycznych. Czym innym może być dopiero dłuższy pobyt w jakimś odmiennym układzie stosunków.
Pobyt Andrzeja Kijowskiego we Francji, którego rezultatem jest „Sezon w Paryżu“ (1962), był na tyle długotrwały, że trudno tu mówić o typowej dzisiejszej podróży do obcego miasta i kraju. Jeśliby nawet była to jednak zwyczajna podróż, to w wypadku Kijowskiego także nie można by mówić o jej typowych funkcjach. Kijowski pojechał do Paryża w każdym razie nie po to, żeby na czas pobytu mieć gwarancję uwolnienia się od siebie samego. Wręcz przeciwnie. Kijowski jeździł nie do Paryża, lecz do samego siebie, w Paryżu dopiero był całkowicie z sobą sam