Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jej decyzję pozostania z nimi. I druga, gdy podejrzewając ją o zamiar ucieczki manifestują swój milczący i groźny sprzeciw. „Teraz zeszli się tutaj obłąkani, paranoicy, schizofrenicy, epileptycy, każdy ze swoją nocą, z rozkojarzeniem, owładnięci ciemnymi siłami, które ich popychają, by mnie zabić i zgnieść na tej ścianie, pod którą się skuliłam! (...) Chciałam krzyczeć i wołać pomocy, ale któż mógłby przyjść z pomocą, zresztą chorzy obserwowali pilnie każdy mój ruch. Groźba zbrodni była o krok ode mnie, tuż blisko widziałam ręce, które mnie zaduszą i rozszarpią, nie Niemcy to zrobią, lecz oni, bo po to tutaj przyszli. Nagłym ruchem zdjęłam kapelusz i w oka mgnieniu porwały go czyjeś ręce, a później leciały strzępy z niego po całym pokoju“ (str. 125).
Manifestację zbiorowego instynktu moralnego nazwałem nowocześnie opinią publiczną. To by się kojarzyło z nowoczesnymi formami jej wyrazu. Myślę jednak, że nie o to chodzi. Za tymi nowoczesnymi formami nic się najczęściej nie kryje. Rzeczywista opinia publiczna rzadko korzysta z nowoczesnych form. Ona się przejawia w formach tak pierwotnych i archaicznych jak w opowiadaniu „Krzyk w próżni świata“. To jest siła żywiołowa i elementarna. Ona istnieje nawet wtedy, gdy niczym się nie ujawnia. Chorzy skazańcy mogliby nie zjawić się wcale w pokoju Renaty W., a ona musiałaby się liczyć z ich osądem. Zawieyski w dramacie moralnym jednostki uwzględnił bardzo istotny czynnik. Gdyby nie ten czynnik, dramat moralny Maurycego Mochnackiego w opowiadaniu tytułowym straciłby wiele ze swej powagi.
W swoim opowiadaniu Zawieyski nie uczynił Mochnackiego bezradnym wobec dramatu. Mochnacki napisał w więzieniu memoriał „O źródłach, skąd tyle