Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kolwiek. Świadczy to chyba o tym, że nowa proza Rudnickiego jest żywa, tak jak bywały dawne, te najdawniejsze „Niebieskie kartki“. Po „Narzeczonym Beaty“, do którego — co tu ukrywać — nie miałem serca, „Obraz z kotem i psem“ sprawił mi głęboką radość. Zarówno prawdziwe jak fałszywe zdania prozy Rudnickiego są w jednakowym stopniu pasjonujące. I nie obchodzi mnie niekiedy aż prowokacyjne niedbalstwo, z jakim zostały napisane. Raz po raz trafia się u Rudnickiego na zdania, przy lekturze których powinien by szlag trafić prawdziwego stróża języka. Przypuszczam nawet, że Rudnicki coś takiego sobie kombinował, gdy je pisał, a teraz mu żal, bo a nuż by się to przytrafiło komuś, kto go ani ziębi ani grzeje.

Adolf Rudnicki: „Krowa“, warszawa 1959, Państwowy Instytut Wydawniczy; „Obraz z kotem i psem“, Warszawa 1962, Państwowy Instytut Wydawniczy.