Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

może swoją pierwszą, ostatnią i jedyną prawdziwą modlitwę. Jak świat światem nikt nigdy nie napisał recenzji tak ostatecznie udokumentowanej i potwierdzonej. Wakacyjny numer „Twórczości“ sprzed kilku lat z recenzją „Niekochanej“ jest jednym z najbardziej zdumiewających dokumentów literackich naszego czasu. Czy tylko literackich?
Dobrnąłem do drugiego, równie zasadniczego, powodu pasji Rudnickiego przeciw Młodym: stosunek do słowa jako wyrazu uczuć. Ten właśnie konflikt musiał u Rudnickiego wyniknąć. Pisarz tak absolutnie określony pasją nazywania uczuć, tak wyspecjalizowany w tym kunszcie, tak nim bez reszty owładnięty, zetknął się z nastawieniem całkowicie przeciwstawnym: ukryć i wyeliminować mowę uczuć, słuchać wszystkiego i mówić o wszystkim, ale uczucia pozostawić dla siebie, a jeśli już je odkrywać, to każdy inny sposób jest lepszy niż słowo. Rudnicki jest w pełni świadomy takiej sytuacji. Narratorowi w opowiadaniu tytułowym, „Obraz z kotem i psem“ — Młodemu przyszłości wkłada w usta takie zdania, chyba nawet celowo formułowane w tak fatalnej polszczyźnie: „Nie znosiliśmy jawności uczuć, również słuchający nie miał prawa kwitować inaczej niż jednym słowem, nakładającym dodatkową maskę zarówno na przeżycie mówiącego, jak na siłę odbioru słuchającego. Użyczaliśmy języka skrótów, gdyż żyło się w skrócie, nie myśmy stworzyli ten język, powstał on w zgodzie z tym, co się działo“ (str. 167).
Rudnicki czuje się tą sytuacją zagrożony w swoich pisarskich podstawach. Niepewność podsuwa mu najbardziej sprzeczne argumenty za i przeciw. Nieraz gotów byłby uznać konieczność tego, co się dzieje. Potrafi przecież być entuzjastą filmu: „Słowo miłosne jest zbyt wyświechtane, zużyte, drewniane, martwe,