Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nym bogactwie swych materialnych form określa w takim samym stopniu realny efekt myśli i uczuć jednostki ludzkiej jak ideałów i dążeń, lansowanych w określonych historycznie układach społecznych. Iwaszkiewicz przestał wierzyć wszelkim czasowym, aktualnie obowiązującym ideałom moralnym. Materialna i duchowa kultura życia człowieka i społeczeństwa, odwieczny przedmiot epickiego widzenia świata, jest jedynym sprawdzianem tego, co jest prawdą, a co złudzeniem. Złudzeniem okazały się uczuciowe i myślowe wzloty Janusza, bo Komorów stał się dla niego jedyną realnością, Hania Wolska nie zrobiła kariery artystycznej, bo „jednej rzeczy nie można mieć, choćby za największe pieniądze: pięknego głosu“ (str. 334). W piekarni Oli Gołąbkowej, w ogrodzie starej pani Royskiej, w snobistycznym salonie Ariadny, zamyka się realna prawda ich życiowych osiągnięć.
Już dawno (najwcześniej w opowiadaniu „Nowa miłość“ i tragedii „Kochankowie z Werony“, a najwyraźniej chyba w noweli „Powrót Proserpiny“) pojął Iwaszkiewicz sprzeczność między nieskończonością pragnień i zwyczajną skończonością dokonań. Jeszcze w „Matce Joannie od Aniołów“ sprzeczność tę odczuwał tragicznie. W nowszej twórczości interesuje go już głównie skończoność realnego świata. Ta skończoność nie jest już dla pisarza przeciwieństwem nieskończoności, lecz jej wyrazem. W skończoności rzeczy, spraw, ludzi, w ich ustawicznej przemienności zamyka się nieskończoność procesów życia. Nieskończoność odsłaniania w pożądliwościach Abdona, w instynktach władczych Henryka Sandomierskiego, w światoburczych rojeniach Kanickiego, w metafizycznych wierzeniach Julka z „Młyna nad Utratą“ i ojca Suryna objawiła się teraz Iwaszkiewi-