Strona:Helena Zborowska - W niewoli u Mahdiego czyli Bitwa pod Omdurmanem.pdf/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jussuf pobiegł z powrotem i w godzinę wzgórze było już zajęte przez wojsko Abdulmelika. Noc przeszła spokojnie, choć niezbyt wygodnie. Zaledwie jednak szarzeć poczęło, gdy ogłuszający huk armat wstrząsnął powietrzem. Anglicy rozpoczęli dzieło zniszczenia.
Z hukiem i świstem leciały przez powietrze olbrzymie, granaty i szrapnele, a ich żelazne haki, rozlatując się na wszystkie strony, szerzyły śmierć i pożogę. I ani jeden nie wszedł w bok, lecz wszystkie padały w sam środek obozu i po każdym pozostawała dziwna wyrwa w ziemi, napełniona krwią i szczątkami ciał ludzkich.
Mimowolne przerażenie napełniać zaczęło serca walczących. Dowódcy jednak Uad-Regiumi i Mohamed Abdul Ahi, byli zbyt dzielnymi ludźmi, a i nienawiść ich ku niewiernym była zbyt wielką, aby tak łatwo zastraszyć się dali.
Zebrali więc całe prawie wojsko i oddział za oddziałem poczęli rzucać na nieprzyjacielskie szeregi.