Strona:Helena Zborowska - W niewoli u Mahdiego czyli Bitwa pod Omdurmanem.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Okrzyk bólu przeszył powietrze i beduin z rospostartymi rękami zwalił się na ziemię.
— Prędzej na koń! — zawołał Jussuf. — Jego towarzysze muszą być niedaleko!
I znowu nieszczęśliwi zbiegowie zapuścili się w las zbawczy, starając się jednak nie zbaczać z drogi i nie tracić z oczu łańcucha skał.
Było to do przewidzenia, że chciwi Beduini nie przestaną ścigać swych ofiar, których głowy pociągały ich sutą nagrodą, wyznaczoną za nie przez Abdul-Ahiego.
Wszelkie szanse powodzenia były po stronie opryszków, gdyż był ich cały oddział i konie mieli wypoczęte, podczas kiedy nasi przyjaciele ledwie się na nogach trzymali, a ich konie chrapały ze zmęczenia.
Wkrótce Jussuf zmienił kierunek drogi i podprowadził towarzyszów do małego strumienia, którego chłodne fale