Strona:Helena Zborowska - W niewoli u Mahdiego czyli Bitwa pod Omdurmanem.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wowiernymi synami proroka zowią. — Splunął z pogardą i po chwili ciągnął dalej. — Tak, nadeszła wreszcie godzina zemsty za śmierć mego dzielnego stryja, Saleha. Jadę z wami do obozu Inglisów.
— A czy masz konie, Jussufie?
— Mam trzy doskonałe bieguny, — odrzekł arab. — Bądźcie gotowi. Jak tylko straże wypalą swój haszysz i zaczną marzyć o siódmym raju Mahometa, przyjdę i wyprowadzę was z obozu.
Z tymi słowami młody arab zniknął równie cicho, jak się zjawił. A dwaj nieszczęśliwi więźniowie padli sobie w objęcia, a łzy radości potoczyły im się z oczu. Nareszcie nędza ich skończyć się miała, nareszcie odzyskać mieli prawa do życia i szczęścia, — mieli się stać ludźmi, jak inni.

II.

Punktualnie o naznaczonej godzinie zjawił się wierny Jussuf i ostrożnie, aby nie zbudzić śpiących straży, wypro-