Strona:Helena Rzepecka - Poznań.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czas do Poznania wielki miecznik koronny, Andrzej Zborowski, witając go w imieniu Małopolan, i towarzyszył mu już do Krakowa; w tej drodze Walezy zatrzymał się u Stanisława Górki w Kórniku. Poznań dzielił też radość ogólną w r. 1611 po zwycięstwie Żółkiewskiego pod Kłuszynem i odzyskaniu Smoleńska; dziękczynne nabożeństwa urządzono w głównych kościołach, a nad wejściem do farnego wisiał obraz, przedstawiający pożar zdobytej warowni, oraz hołd ludu u stóp Zygmunta III na koniu. Z zamku i z ratusza powiewały radośnie sztandary, grzmiały dźwięki trąb i puzonów, dwustu żołnierzy, którzy z pod Smoleńska z łęczyckim wojewodą przybyli, przechodzili rynkiem z muzyką na czele.
Niemal w pół wieku potem Poznań jest świadkiem strasznego nieszczęścia: w murach jego w lipcu r. 1655 stają wojska szwedzkie; za zdrajcą Radziejowskim srom spada na nas wielki, bo województwo poznańskie Krzysztof Opaliński bez wystrzału Szwedom oddaje. Szwedzi hulają i burmistrzują w Poznaniu aż do Wielkanocy. Po ich odejściu gorszy jeszcze nieprzyjaciel zajmuje miasto: Brandenburczycy podpalają przedmieścia, burzą kościoły i klasztory. Po trzech miesiącach Brandenburczycy opuszczają Poznań spustoszony, ale zimą r. 1656-go przybywa do niego król szwedzki, Karol Gustaw, ogniem niszczy resztę przedmieść, podpala kościoły. Aż Polacy ocknęli się wreszcie do obrony: starosta babimojski, Krzysztof Żegocki, oswobodziwszy od Szwedów Kościan, na swoją rękę zaczął wojnę podjazdową. Wtedy szwedzki