Strona:Helena Mniszek - Zaszumiały pióra.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Miłość sama przez się jest wytworem młodości, jej zawdzięcza byt swój i życie, a ku niej obraca swe żądło umoczone w nieszczęściu. I czarę słodyczy, nad którą przeleciał anioł.
Mnie dała zatrute żądło.
22 Marca.
I on się męczy i on cierpi. Strasznie cierpi. Mówią to jego oczy. Ich głąb coraz się staje mętniejszą i bardziej zbolałą. Zgasły dawne iskry, dawne płomienie, tylko żar pozostał ten sam, nawet gorętszy. Żar duszy starganej, która płonie i parzy. Parzy uczuciem, tragizmem swym.
Na ustach usiadł mu bolesny wyraz. A jednak on chyba mniej cierpi, bo nie ma w swem sumieniu tego straszliwego wyrzutu, jaki mnie dręczy. Bo cierpi przez uczucie jedynie, a nie przez obawę obrażenia świętej idei.
Wiem, że to mój wyrzut urojony, że naszej idei ojczystej nie obrażam, a pomimo to u niego boleść jest odmienną.
Mój stan uczuciowy już się nie wzmaga, stanął na bezkresie. Cały ogrom jego mam w piersi.
Wobec tej mistycznej wielkości wszystko inne zmalało, stało się tylko czynnikiem do wywołania jej na nowo.
I tak: listy z Warszawy są przezemnie oczekiwane, bo — wiem kto je przyniesie.
Odbieram z jego rąk paczki i myślę, że one po to przyszły tu, aby on miał mi co ofiarowywać, a ja za co dziękować. Jednocześnie wyrzut własnego sumienia dławi mię, ale wrażenie obecności Andrzeja zagłusza wszystko co nie jest nim. Jest to może nikczemne, ale tego nie wykorzenię.
Gdy gram na fortepianie nasze polskie melodje a on chodzi po pokoju, jak zwykle, trochę przygarbiony i wolnym ruchem gładzi brodę, mam wrażenie, że nie tylko ja jestem wygnanką, lecz i on również. Więzień uczucia.
Miewam dnie spokoju, dziwnej błogości. Wtedy patrzę śmiało w czarne oczy Andrzeja, uśmiecham się, czytam w nich treść, pełną nowych dla mnie prawd. Nie analizuję, tylko biorę je w całości. Analizuję częściej siebie. Jego dusza to kryształ szczery i promieniejący. Jego dotyk nie wstrząsa mną, tylko mię gładzi tak łagodnie, niby skrzydłem łabędzim. Nazywa mię „panno Cesiu“ bo mówi, że mu tak łatwiej wymawiać. Rozmawia już po polsku,