Strona:Helena Mniszek - Zaszumiały pióra.djvu/114

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Drzewa gwarzą ze słońcem i żyją, nawet olbrzymieją. Łagodnie pieszczą się nocami z księżycem, czytają wyroki z gwiazd i z drogi mlecznej. Drzewa czują co mówi przeszłość i czują co przyszłość chowa po za swą zasłoną. Nic dla nich niema tajemnego, nic nieodgadniętego, bo czerpią wiedzę nie z ludzkich umysłów, nie z ich wytworów, lecz z tej przeogromnej nauki, którą sam Bóg rozlał w przestrzeni. Czyli biorą cud z samego źródła cudów, najpotężniejszego, jedynego i niezmiennego.
Niezmiennego, ponieważ nie jest ostatnim wyrazem nauki, lecz jej absolutem.
Nic nie jest skończonem prócz istotności wszechświata i nic równie silnem i nic mądrzejszem.
To nie jest nawet nauka, lecz dogmat, o którym traktuje nauka.
To jest sam Bóg.
Drzewa pijąc z takich oceanów jedynej mądrości, muszą tem samem przenikać duchem swój byt i byt całego świata. Są pełne majestatu niesłychanego, pełne — powagi.
Że zaś posiadają wiedzę bezwzględną, zatem są dobre.
Bo rozum — to dobroć, ale ta dobroć wyższa, nieziemska.
Drzewa są dobre, łagodne, są wyrozumiałe. Nigdy niczemu się nie dziwią.
Nil admirari.
Bo świat składa się z zapytań, które zadaje natura, i z odpowiedzi, które wyławiają z niej wynalazki ludzkie.
Składa się z prawdy, którą ludzie, najczęściej nie rozumiejąc, obracają w fałsz. Składa się z napaści i obrony, z tworzenia i zaników, ze zbrodni, które często poprzedza cnota i z cnót wyrosłych nieraz na podkładzie zbrodni.
Ludzie się łapią na takie abstrakcje, męczą się, gniewają z sobą i dziwią się.
Drzewa poważnie szumią, bez gorączki, bez grzechów zabójczych dla ducha, ponieważ wiedzą wszystko.
Ich spokój bezdenny koi, ich ogrom otuchą napawa, trzeba tylko pojmować duszę drzew, wsłuchać się i rozumieć ich mowę. Niema smutku, aby nie zmalał wśród ciszy i uroku leśnego, nie ostoi się w nim apatja, nie rozwielmożni gorycz, żal najgłębszy pierzchnie wśród ciszy boru. Spokój bezmierny jest hasłem pustoszy leś-