Strona:Helena Mniszek - Verte T.1.djvu/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przesądów, obowiązków urojonych i całej plejady sprzeczności, nie dających się związać w węzeł. U Pani jest on trudny do rozplątania. A wszakże nosi Pani w sobie Kleopatrę i Mimozę w jednej istocie. Fenomenalne połączenie, naogół u kobiet nie spotykane. Jednak zapamiętała Pani moje przymrużone oczy. Świadomość ta sprawia mi rozkosz niezwykłą lecz bolesną, gdyż dowodzi jasno o mecie, na jakiej trzymała mię Pani od siebie, pomimo agresywności z mej strony.

Rzeźbi mię Pani w „Fatum“ bardzo ostrym rylcem. To nic, jestem dumny, że nie zasłużyłem na pospolite farby, któremi malowany Orlewicz. Sceny silne i charakteryzujące mnie wybornie. Ale to w początku, potem wpada Pani w wyraźną szarżę. Motywy tej taktyki są mi zrozumiałe i należycie odczute. Krzywdzi mię Pani w „Fatum“. „Fatum“ to wielki temat dla mnie do dysputy z Panią, rozwinąć go tu nie mogę z powodów czysto technicznych. Ogólne wrażenie będzie niespodziewane dla Pani i.. Wiedziałem, że mój urok trwa, lecz, nie sądziłem, że aż tak silnie. Odczułem to w drugiej części i narkotyzowałem się tą psychologiczną dla mnie lekturą.
Droga Pani moja, promienna Pani Elżo, chłonąłem rozdziały uczuciem, nerwami i gehenną zmysłów, one były w męce. Czar Twój płynął ku mnie potężnie z każdego odbicia Twej myśli. Dlaczego mię Pani tak trzyma przy sobie?... czy się wspólnie hypnotyzujemy?... Wierzę w to. Myśl ludzka osobista, choćby najsilniejsza, ale jedynie własna, bez drugiej i pomocniczej, utonęłaby w falach kosmicznych wszechświata. Więc myśl Twoja, Pani, dąży ku mnie z tą samą siłą, co i moja ku Tobie. Pragnę w to wierzyć, bo tym się tłumaczy owa prawdziwa żywotność Twego obrazu w moim umyśle. Jesteś jedyną kobietą, o którą zahaczyłem się. „Pająk i złota muszka w pancerzu” pamięta Pani wyrażenie Verruniego? Verruni odgadł moją psychologję i przeczuł Panią. Zawsze jednakowo tęsknię za Tobą i pragną Cię nawet na odległość i zawsze bezgraniczna bezwola moja wobec Ciebie, wówczas, w Monte, przeraża mnie. Pamiętasz nasz cypel w Monaco??... u mnie wspomnienie jego wywołuje stałą gorycz i współczucie dla mej niemęskiej słabości. Powinienem Cię był raczej zepchnąć z tej skały, niż pozwolić, abyś wyjechała, pozostawiając mnie pod mocą Twego uroku.
Więc jakąż siłę Ty posiadasz, że porywając ku sobie, potrafiłaś tak mnie umiejscowić?
I co właściwie jest w Pani, by tak potężnie przykuwać mnie?...
Twoja niedościgłość?... Twój wdzięk, Twój temperament, po który sięgnąć trudno — aż do udręki... Co?... Co?... To wszystko mię przy Tobie trzyma, to mię wiąże, to mię podnieca i bez widywania Ciebie, bez słowa od Ciebie.
Metafizyczne zagadnienie“.

... Elża przerwała czytanie. Oczy jej rozwarły się szeroko, przerażenie ścisnęło jej serce boleśnie.