Strona:Helena Mniszek - Sfinks.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mahawastu Dżhanu uśmiechnął się i rzekł niskim głosem:
— Tam mieszka Kuwera, Pluton Hinduski; wedle podań naszych archaicznych, Kuwera strzeże pod ziemią skarby bezcenne, by je świat nie ujrzał i nie skaził swą pożądliwością. Są tam jeszcze bogactwa niezmierne, dotąd ludziom nieznane, są iskrzące się gwiazdy, które Kuwera podstępnie zdjął z firmamentu i skrył w swych pieczarach; jest złoty pył słoneczny, które słońce sypnęło niegdyś w darze dla najpiękniejszej kobiety, jaką ujrzało na ziemi. Lecz cudna ta niewiasta nie była godną monarszego hołdu słońca.
— Dlaczego owa niewiasta nie była godną złotego pyłu słońca?
— Posiadała tylko ciało i cześć dla jego piękności, lecz nie miała w sobie ducha.
— Jakże słońce odczuło w niej brak ducha?
— Niewiasta posypała sobie hebanowe włosy złotym pyłem słonecznym i pobiegła do jeziora, by się nacieszyć urodą swoją. Nie odczuła wartości daru i jego twórczej genezy. Wówczas słońce przyćmiło się z bólu, że piękność kobiety była tylko zmysłową. Złoty pył z jej hebanowych włosów znikł, bo słońce obdarzyło nim najdzielniejszego na ziemi mężczyznę — Lecz on nie był także godnym królewskiego daru.
— Dlaczego?
— Bo miał w sobie tylko popędy materjalistyczne i cześć dla użycia materjalnego. Otrzymawszy złoty pył słoneczny, jął go przerabiać na mamonę z chciwą żądzą bogactwa zmysłowego. Nie odczuł duchowej wartości daru i twórczej genezy. Wówczas słońce pociemniało z bólu, że siła i dzielność męska dąży tylko do materjal-