Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
I.

Zdenerwowanie księżnej Bożenny dosięgło szczytu. Zerwała się z kanapki i krokiem gwałtownym, lecz nie bez wdzięku, przebiegła przestrzeń, dzielącą ją od lustra. Szeleścił i otulał miękko jej postać szlafrok ze złoto-miedzianej, jedwabnej materji. Fantazyjne draperje, spięte węzłem poniżej kolan, opływały ją jakby strugą płynnego złota. Ciemne, rdzawo połyskujące włosy kipiały z jej głowy falistą kaskadą na plecy, u skroni przytrzymane złotą przepaską. Szyję obnażoną głęboko, owijał dwukrotnie i spadał na piersi gruby sznur cennych pereł. Stopy w złotym atłasie ślizgały się szybko po puszystym dywanie buduaru. Siadła z rozmachem na taburecie, przegięła się w tył i ramiona, z których spadły szerokie rękawy złotej tkaniny, założyła sobie za głowę ruchem desperackim.
— Aach!... — jęknęła z widocznem znudzeniem.
Długo siedziała tak z zamkniętemi powiekami, drżącemi czarną rzęsą, naprzeciw luster, kryształów, srebrnych i złotych wykwintnych cacek, flakonów, puzderek, drobiazgów. Jej twarz ściągła, perłowa w tonie, okraszona lekkim przebłyskiem rumieńca, jakby zastygła, tylko pulsa na smukłej szyi tętniły widocznie i pierś wysoka