Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

takie cygara palić i wina sławne jarowskie spijać. Urzędnik uznawał to wszystko, lecz i sam używając nie czuł się w obowiązku odpłacać za to towarzyskiemi zaletami. Niech się gubernator trudzi i ten młody „szałun“. Co jemu do tego?... Zaczął przeglądać obrazy na ścianach. A były piękne. Dostojnik na sztuce się nie znał, zainteresowały go więc najżywiej portrety królów polskich. Podziwiał bohaterską postać Sobieskiego, piękność Marysieńki i wielkich rozmiarów portret Barbary Radziwiłłówny, z którą ród księcia Krystyna skuzynowanym był blisko, w epoce, w której żyła. Dostojnik zapatrzył się w oblicze pięknej męczennicy na tronie. W tem usłyszał za sobą głos gospodarza domu, mówiący po rosyjsku, gdyż dostojnik w francusczyźnie trochę kulał, książę zaś nie znosił kulawego języka.
— Wspaniała postać — co? — rzekł książę.
— Hm... da!...
Książę wpadł w lekki patos.
— Postać ta musiała być na tronie, ta głowa musiała dźwigać koronę.
Czarne pieprzyki oczu dostojnika zerknęły na księcia nieco ironicznie.
— Dlaczego „musiała“? — spytał sucho. — U was, Polaków, tak wszystko zaraz musiała. Żeby Barbara nie była taka piękna, takby jej Zygmunt August nie dopatrzył, nie zachwycił się, nie umiłował i ot by nie musiała. A!...
— Szlachetność i piękność jej duszy była wybitna i warta tronu, nietylko uroda.
— Nu tak, ale uroda była protekcją pierwszą i cna podsunęła tę szlachetną, jak kniaź mówi, głowę pod koronę. Żeby była mała, gruba, kaprawa, dziobata, tak i szlachetności za takim piecem ukrytej nikt by nie dopatrzył. Tak cóż — „musiała“ — nie dynastka wszakże a poddanka, nie wybór narodu, ni zasługi osobiste, a uroda i miłość króla ukoronowała ją. Ot jak...