Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Trwoga wśród dworu wzmagała się, gdy rozjezdni i powozy wracały z niczem. Nigdzie księżnej nie widziano.
Marszałek dworu, Onufry Orzęcki, starzec prawie stuletni, odwieczny dworzanin rodu księżnej Bożenny w Jarowie, chodził jak struty i coraz kogoś nowego wysyłał na poszukiwanie.
Książę zdenerwował się tym ogólnym nastrojem dworu i sam konno zwiedził bliższe drogi. Nadjechał wreszcie ostatni powóz pusty z ostatnim rozjezdnym i maształarzem. Podniecenie było niesłychane i już zupełna pewność katastrofy.
Służba cicho radziła między sobą. Spoglądano na księcia nieżyczliwie. Stary kamerdyner i Daniło okazywali największe zgnębienie, marszałek ręce łamał i cicho mruczał:
— Przepadło, zginęło wszystko! Jarów w rękach księcia na wieki wieków. Tegom się doczekał przed śmiercią.
A kamerdyner dodawał:
— Jak nie stanie naszej hrabianki, to z Jarowa trza umykać, bo tu psu będzie lepiej niż człowiekowi.
Daniło milczał ponuro i nie odstępował Machmuda, jakby go chciał badać. Pałac głuchy, szepty i grobowe miny lokajów i garderobianych do reszty rozstroiły księcia Krystyna. Czuł się bezradnym i z przyczyny zamącenia swego spokoju bardzo nieszczęśliwym. Był zły, że jest narażony na tyle kłopotu i taką niepewność — z przyczyny tej szalonej Eny. Gniewała go i męczyła sytuacja, która niepokój wprost nakazywała, — on zaś bał się każdego odruchu silniejszych wrażeń i wielkiego rozfalowania otaczającej go atmosfery. Właśnie z goryczą rozmyślał na ten temat, chodząc nerwowo po gabinecie, paląc, jątrząc się na żonę i lekko medytując co przedsięwziąć; bo instynktownie czuł, że cały dwór czeka już teraz na