Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

księżno. Ona idzie pewna i wielka i jasna do nas, którzyśmy jej drogę utorowali do wyzwolenia. Bo te szlaki poorane stopami naszych etapów, pędzonych na północ, to była droga na jej tron, I teraz idzie świetna, potężna i dostojna, w djademie z pereł naszych łez i krwawych serc. Dużo składano pereł takich na jej djadem i dużo męczeńskich złotych ogniw, na jej królewski łańcuch, A czy wiesz, droga pani, jakie młoty rozkuły ostatecznie jej kajdany?
Księżna pomyślała chwilę.
— Legjony — szepnęła.
— Tak, — Gdy oni wyruszyli w pole bez przyłbicy, Ona w tej samej chwili, była już rozkuta.
Księżna z różową łuną na policzkach oparła się ciężko na ramieniu hrabiego Salezego. Przysunęła usta do jego skroni i usłyszał cichy wiew jej słów:
— Stryjku... on był z nimi... on w ich szeregach wyruszył...
Podniosła głowę energicznie, światło miała w oczach, uśmiech jakiś, zwycięzki na ustach. Zawołała z przepełnionej uczuciem piersi:
— Pójdziemy i my w nowe życie, bez przyłbicy! śmiało, z wiarą i żarem w sercu! Prawda stryjku?...
— Ty nas porwiesz za sobą.
— Ja porwę małego Krzycha. On za mną pójdzie! On będzie nowy, gorący, mężny! Ty z nami, stryjku, i kochany nasz pustelnik. On mnie ocknął, pchnął i wskazał cele, teraz poprowadzi Krzycha, by w tej nadchodzącej, jasnej przyszłości ożył młody, tęgi duchem książę Krystyn. Nie tylko na Jarowie, lecz jako obywatel kraju:
Zapał jej udzielił się obecnym.


Rogale, 10. XII. 1918r.

KONIEC.