Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy służąca weszła, księżna nie patrząc na nią, wydawała polecenia.
— Pochowaj to wszystko do szaf, klejnoty do pudełek i do szafki, klucz oddasz mi potem, teraz podaj amazonkę, którąkolwiek, prędko!
W dzisięć minut potem księżna, opięta jak posąg w ciemne sukno, stanęła przed stajniami, lustrując przeprowadzane przez masztalarzy wierzchowce. Konie jakby rozumiały, że to popis, rewja przed komendantem. Szły z gracją, z fantazją, niekiedy majestatycznie z pompą wielkopańską, to znowu z lekką — kokieterją i wdziękiem tanecznym. Przechodząc koło swej pani, więksi faworyci wyciągali szyje, rżąc cicho i węsząc chrapami. Księżna klepała je po karku lub dała klapsa w nozdrza, z uśmiechem, czasem niecierpliwie. Szereg koni następował nieskończenie.
— Osiodłać mi Machmuda!
Twarz masztalarza wyraziła zdumienie i obawę,.
— Jaśnie oświecona księżno, niebezpiecznie to... w ściekły ogier.
— Proszę spełnić rozkaz.
Masztalarz zaciął zęby i odszedł.
Gdy księżna zbliżyła się do siodła, szalony arab rzucał się w podskokach.
Dwuch masztalarzy trzymało go przy pysku, koniuszy, który nadszedł, podał księżnie dłoń drżącą z obawy, inny dygnitarz stajenny czuwał z drugiej strony siodła. Księżna jednym susem znalazła się w kulbace i, zgarnąwszy wodze, rzekła sucho:
— Dziękuję, proszę odstąpić.
Koń oswobodzony skoczył gwałtownie, zaczął cofać się w tył, przysiadać, munsztuk trzymał go silnie. Kierowany ręką śmiałej amazonki, podcięty energicznym pejczem, rzucił się naprzód i znowu tańczył, wspinał się, ciskał głową, kopytami walił z góry, aż huczał bruk i skry