Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

fesor mrugnął na Daniła i odszedł. Strzelec nie przestawał czuwać. Księżna, oparta o wysoką balustradę, szeroko i daleko wzrok swój posyłała, w dymy i łuny. Myśl jej zakreśliła horyzont odległy. Ujrzała oto kres długotrwałej epoki. Idzie mścicielka dziejów, a pochód jej rydwanu to jeden, tryumf. Co będzie, jakie są losy tej ziemi, tylekrotnie we krwi skąpanej? Jakie przez nią przewieją jeszcze huragany, jakie przejdą zamiecie i walki? Jakie są horoskopy przyszłości? Czy to istotnie brzask szczęśliwego świtu — jak mówił Orzęcki i pustelnik? A jeśli tak to... to... tem większy wstyd dla tych, co świtu oglądać nie chcieli. Nie wierzyli w jutrznię, a jeśli ona powstanie w całym jej blasku i zaleje kraj pełnią nowego światła? Żal cisnął serce księżnej, że męża swego nie powstrzymała, że pozwoliła mu tak haniebnie stchórzyć i żal, że sama wahała się chwilowo, iż nie tylko sobie, lecz i pustelnikowi dużo zawdzięcza. Czemuż jego wpływy przezemnie nie podziałały na Krysta? — myślała młoda kobieta.
Teraz on jest w liczbie tych, co ze szranków własnych zemknęli w cudze chaosy. A tu wstają nowe zorze, nowe pójdą dnie, nowe hasła. Oni tu wrócą, jak synowie marnotrawni wrócą?! powinni byli trwać, powinni byli witać jutrznię i sztandar wolności wznieść razem z tymi, co go teraz wzniosą — bez nich. O wstyd!... Bo cóż oni z sobą przyniosą, wracając? Swoją złamaną wiarę w tamtych, swój egoizm? Swoją abnegację ojczyzny?... Oni, magnaci, arystokracja kraju, oni, filary społecznej hierarchji! Czyż oni teraz zaważą po dawnemu? Kto się na nich oprze, kto im zaufa?... Oni, co powinni gmach ojczysty trzymać na swych barkach, jak Atlas ziemski glob; oni zeszli ze stanowiska sami, dążąc do mitycznych ogrodów Hesperyd po utopijne złote jabłka i ustępując miejsca innym, tym,którzy przetrwają. Kto ucieka, ten pozostawia wolną placówkę nowym siłom. Więc gdy ongi, przed pomroką ostatniego stulecia kraj ginął, oni byli w obcych obozach,