Strona:Helena Mniszek - Pustelnik.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
VI.

— Gdzież jest Bożenka? — spytał hrabia Salezy księcia Krystyna, spotkawszy się z nim w Warszawie.
Przykry grymas usiadł na ustach księcia.
— Ena w Jarowie. Zostaje na całą zimę, bo ja uciekam do Wiednia.
— Cóż to, poróżniliście się?
— Ach nie, tylko... Ena jest kategoryczna, stryj ją zna z tej strony, ja zaś nie pozwolę się zaprządz do jej ideałów.
— Ach, Dieu!... raczej głupstw, które obecnie pochłaniają Enę i kasę Jarowską zarazem.
— Pisała do mnie, że jest bardzo zajęta, odczułem usposobienie raczej dobre, list był wesoły, pełen humoru.
— Tak, tak tak... jest i humor i energja, tylko coś się w systemie myślowym popsuło.
— No... no... za silnie opinjujesz, rozdrażnienie przez ciebie przemawia.
Książę wzruszył ramionami. Po długiej chwili dopiero ponowił swoje żale.
— Ena robi na mnie wrażenie osoby, która nagle postarzała. Zupełnie jej nie rozumiem, zupełnie.
Z damy tak świetnej, jaką była, zrobił się cudak społeczny. Idee, filantropje, och, jakie to potworne.
Jakże się Ena tem oszpeciła!... Niech sobie stryj wyobrazi, nawet ten wzgląd, że to ją oszpeci, nie wpłynął