Strona:Helena Mniszek - Prawa ludzi.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

taką wartką falą uczuć gorących, by rozpaliła największe pragnienia, by rozepchnęła zapory przesądów i lodowate bryły stopiła, zdołała je zmienić w potok ognisty, by płynął szerokiem korytem liberalnych dążeń cywilizacji.
Boże! pozwól mi dożyć tej epoki odrodzenia, pozwól mi być małą kroplą w tej nowej, gorącej fali, która tworzyć będzie. Pozwól być pionkiem w tej przyszłej szczęśliwej, bo odmłodzonej społeczności.
Wzniosłą duszę Kościuszki ogarnęła egzaltacja modlitwy, umilkł żarliwy głos jego, usta szeptały słowa błagalne, a potem już tylko serce i duch jego wzlatywał ad astra, nabierał natchnień, nasycał się płomienną wiarą nadziei, dążył wszechmocnie do wyżynnych sfer ideału.
Długo trwał w zachwycie jedynej w życiu modlitwy, która niekiedy wstępuje do dusz ludzkich, jak objawienie zdarzeń przyszłych, będących jej wypełnieniem i następstwem.
Gdy ocknął się z tego entuzjazmu, duchowego, stanął zdumiony.
Zgasły żary, słońce znikło, wciągając za sobą gorące łuny. Ziemia zda się ochłodła. Okraszona przedtem rumieńcem jaskrawym, teraz zbladła, zmatowiała. Krajobraz przyćmiony wieczorem, leżał cichy i mętniał stopniowo coraz więcej osnuwał się, osnuwał, liljową przędzą. — Tylko z sino-szarego łona rzeki wstawały nikłe jeszcze mgiełki oparów, jak pierwsze tchnienie napływających snów, jak pierwsze echa baśni.
Kościuszko wpił oczy w te lekkie pajęcze smugi i znieruchomiał.
Rosły mu one, rosły i nabierały w siebie białych run i wznosiły wyżej i rozlewały dalej, hen! po brzegi horyzontu — za jego granice! Roz-