Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tęsknię, że mi czegoś braknie, że nie znajduję ideału, który we mnie żyje. Lecz ja go nie znam. Powiedzże mi, proszę, gdzie się ukrywa.
ZEUS (lubieżnie).

A ty nie zgadujesz, o ma złotowłosa, cudna bogineczko?
PERSEFONA.
Nie zgaduję, władco, nie silę się nawet, aby odgadnąć.
ZEUS.
Czy dreszcze rozkoszy przeczuć nic ci nie mówią, iż w jego mocy będziesz?... że on cię kocha, że ciebie pożąda, że tylko jego kochać chcesz i kochasz, choć, się do tego przyznać nie chcesz?
PERSEFONA (figlarnie).
Rozbawiasz mnie, panie. Któż jest tym pyszałkiem?...
ZEUS (dobitnie).
Raczej tym zwycięzcą!
PERSEFONA (dobitnie).
Nie, pyszałkiem tylko. Lecz wskaż mi go, bogów władyko. Niech się zabawię jego zbytnią pychą. Nie znam takiego. Skąd pochodzi, proszę?
ZEUS (namiętnie).
Nie szydź, luba Koro, i nie udawaj swej obojętności. To broń niewieścia. Niby to się śmiejesz i wzdragasz nieco, by łacniej ukryć