Przejdź do zawartości

Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

HEFAJSTOS.
W gołębia zamieni, by z ust uwielbianej słodycz wyjadać.
PLUTON.
Przestań, Hefajstosie! (Do Hermesa). Mów!
HERMES.
Że się zemści i córkę jej porwie, gdyż chce ją mieć dla siebie. Czyha już na to, by upatrzyć chwilę. Zasię Apollo, brat mój złotowłosy..
HEFAJSTOS.
Oto treść właściwa.
HERMES.
Apollo Persefonie na lutni wygrywa, wciąż jest przy niej, choć dziewice Demetry jej nie odstępują. Apollo czuwa, by strzec od Zeusa, Zeus go pokona, bo najpotężniejszy. Walka jest w pełni. Sroży się Demetra, córka zaś tęskni — za czem... niewiadomo...

(Pluton nagle, jakby piorunem rażony, uderza posochem trzykrotnie w ziemię, która metaliczny, dziwny dźwięk wydaje, jakby gongu. Twarz władcy zmienia się, cały staje w jaśni purpurowej, energiczny, straszny, wspaniały).

PLUTON.
Hej! Do mnie!

(Podbiegają karły).