Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
(Ogromne wzruszenie. Okrzyk ogólny poruszenia).

DEMETER (z tragicznym okrzykiem).
Persefono!... Persefono!... Przeklętam na wieki!...
APOLLO (załamuje ręce).
Stracona!... O niebiosa!...
ZEUS (powstaje).
Persefono, czy to wola twoja własna?...
PERSEFONA (z mocą).
Wola ducha mego, serca i umysłu! Żoną Plutona pragnę być, w jego państwie, nierozłącznie z nim. To postanowienie moje stałe, silne, jedyne. Tak być musi i tak będzie! Tak musiało być!...
APOLLO (z rozpaczą).
Zgasł nadziei złoty brzask...
DEMETER (z krzykiem wybiega na środek dziedzińca).
Nie zgadzam się na to za nic!.. Nie! Ja nie oddam Persefony, ona moja, ona koniecznością dla mnie, ja nie znaczę bez niej nic!... Moją jest i nie dam jej w Hadesu cienie; ona w słońcu musi żyć, ze mną, ze mną, tylko ze mną!... O potworny Aidesie, bądź przeklęty za mą krzywdę, za to, żeś ją porwał mnie. Och!... Zeusie!... ratuj ją, nie daj Orkusowi, pomścij mój ból, rozpacz moją!...
PALLAS ATENE (powstając).
Uspokój się, Demetro. Nie chcesz chyba córki nieszczęśliwą widzieć. Skoro ona sama