Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Apollinowi wypada z ręki lutnia z brzękiem. Paw Hery wydaje krzyk dziki.

Długa chwila ciszy. Pluton mierzy wzrokiem Zeusa. Demeter przerażona, ramiona wznosi w górę).

PLUTON (stanowczo i groźnie).
Zwalisz wyrok twój, Zeusie! Persefona moją jest i Hadesu panią! Zostanie u mnie!
DEMETER (z krzykiem).
Och nieszczęsna Kora moja! Ratuj ją, Olimpu władco! Och!... och!...
ZEUS (ponuro).
Czy ostatnie to jest słowo twoje, Aidesie?...
PLUTON (z siłą).
Niezłomne!!
ZEUS (z gniewem).
Nie możesz więzić Kory wbrew jej woli. Persefona krępowana nawet przez cię być nie może. Niezależną jest boginią i wielką.

(Do Persefony).

Wyznaj, złotokłosa, wolę swą i swój wyrok.

(Dumnie spoziera na Plutona).
(Wszyscy pochyleni naprzód patrzą uważnie na Persefonę, Apollo szczególnie. Hefajstos minę ma drwiącą, Hermes zabawną. Pluton stoi na posochu wsparty, dumny, sztywny).

PERSEFONA (z siłą i dobitnie).
Chcę zostać w Tartarze, przy boku Plutona.