Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stycznej mgle staje obok Persefony. Ona tylko spostrzegła go i zadrżała lekko).

SCENA VII.
WSZYSCY BOGOWIE. WSZYSCY Z ORSZAKU PERSEFONY I PLUTONA.

PLUTON (niewidzialny przez nikogo).
Zaufałem ci, Kori...
PERSEFONA (poważnie).
Ufaj zawsze!
PLUTON.
Jam przy tobie.
ZEUS (kończy).
Gwałtowny czyn Plutona skarcony być musi. Ty już doń nie wrócisz, taka nasza wola.
PERSEFONA (dumnie).
Więc wyrok wydany?... Bez mej obecności?... Słucham wyroku, chcę go znać dokładnie.
ZEUS (wyniośle).
Na Olimpie już zostaniesz, nie powrócisz do Plutona, — to mój wyrok, rozkaz mój. Orszak piekieł wróci sam w otchłanie, wolę moją zaniesie zuchwałemu Plutonowi.
(W tej chwili Pluton zdejmuje swój hełm czyniący go niewidzialnym, natychmiast mgła opada, wszyscy spostrzegają go obok Persefony. Wrażenie ogromne i nieoczekiwane. Okrzyk wybiega z ust bogów. Zeus powstaje nagle wzburzony i znowu siada, kilku bogów to samo.