Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na ziemskim padole. A więc ty tęsknisz, Plutonie!...
PLUTON (zrywa się wzburzony).
Tęsknię!... Tak, zgadłeś, tęsknię, ale za czem?! Jestem bogiem potężnym tej cieniów krainy, władcą dusz, które z pod panowania Zeusa pod moje berło idą. Raj i piekło w swojej dzierżę dłoni. Wszystkie skarby ziemi — to moje dziedzictwo. Czy brak mi mocy?... władzy?...
HEFAJSTOS.
Ludzie i bogowie zwą cię Zeusem Katachtoniosem, boś równy mu potęgą: on włada Olimpem, ty państwem podziemi. Władzy ci nie brak.
PLUTON (niecierpliwie).
Więc czego?... (Siada na ławie. Po chwili ze smutkiem). A jednak tęsknię, tęsknię potępieńczo! W piersiach mych płoną jakieś dziwne ognie, serce żarem bucha, zrywają się we mnie straszne moce, któreby wszystko rwać chciały dokoła. Burza mną miota i niepokój dręczy. Co się ze mną dzieje?!... Czy opadły mnie Harpje, piekielne ptaszyce, że takie szarpanie mam w sobie? Co mi jest, co mi jest?... (Pociera dłonią czoło, ruch zniechęcenia).
HEFAJSTOS (śmieje się cicho).
Harpje na ciebie dziobów nie zakrzywią.. zgniótłbyś je spojrzeniem, piekłowładco! Inne cię dręczą potwory, wiem jakie!...