Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XIV.

Denhoff zajął się gorliwie pracą na roli. Zadziwił wszystkich prócz Wrońskiego. Sprytny rządca zrozumiał, że to tylko nowy kaprys „panicza“, do czasu trzeba go popierać. Ryszard wstawał raniutko i ubrany w skórzaną, elegancką kurtę, cienką jak jedwab, biegał po folwarku, stał nad robotnikami, w polu przy żniwach przepędzał długie godziny letnich skwarów. Wieczorem sam załatwiał bieżące rachunki, urządzał wypłaty. Wszędzie go było pełno. W gabinecie nad biurkiem zawiesił białą kartę w ozdobnej ramie z wielkim napisem: „Ora et labora“, sam powtarzał przy lada okazji, że „pańskie oko konia tuczy“. Stał się nagle gorliwym gospodarzem, pieniądze jednakże płynęły szczodrą strugą, jak zawsze. Denhoff nie umiał się powstrzymać od rozdawania różnych datków robotnikom, którzy w jego obecności okazywali pilność nadzwyczajną. W upały posyłał żniwiarzom na pole stągwie z limoniadą, lub antałki zimnego piwa, woził kosze owoców i rozdawał je dziewczętom. Witały go twarze rozjaśnione, pochlebiano mu i wynoszono go pod niebiosa. Ale starsi gospodarze wiejscy szeptali do siebie: „Dobry dziedzic, litościwy, serce ma jak stodoła, ino je wróg dla siebie samego, już pono cienko przędzie“.
Chłopi rozumieli stan interesów Denhoffa, ale mimo to, każdy ciągnął na własną rękę, wyzyskując jego dobroć i wielką niepraktyczność. „Panicz“ zapragnął pewnego dnia ogrodzić murem cały park. Nawet Wroński, pochwalający zwykle wszelkie pomysły Ryszarda, tym razem zdziwił się i zaczął odradzać, tłumacząc mu, że koszt byłby zbyt uciążliwy na obecny stan ich kasy. Ale nic nie wskórał; zaczęła się budowa wedle rysunku, zrobionego przez Denhoffa. Miejscowi mularze cmokali z zachwytem patrząc na model pełen wieżyczek, przezroczystych krat z cegły mających ozdabiać ten wykwintny, niemal pałacowy mur. Tymczasem na wypłaty dla służby i czeladzi, dwór wodzewski co raz częściej pożyczał pieniędzy. Zboże sprzedawano kupcom za byle jakie ceny, nadużycia działy się przytem niesłychane, lecz Denhoff tego nie widział, Wroński na wszystka już zamykał oczy. Ale Turski z Worczyna nie wytrzymał, naj-