Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Panu Stanisławowi Rymszy kazano zapłacić 300 rubli za karę, ale się nie zgodził.
— Będzie siedział w kozie.
— Co pan mówi?
— No, naturalnie.
— Już lepiej siedzieć w kozie, niż się za taką rzecz wykupywać — rzekła Ira.
— Co kto woli... To pokój stołowy; styl Ludwika XIV, a tam gabinet mój, same antyki; palisander z inkrustacjami, wytłaczana skóra, gobeliny, rzeźby. To moja pracownia.
— Cóż pan tu robi? Pisuje listy do Dorci, układa wiersze? — dopytywała Ziula.
— Piszę pamiętniki. A oto tam są pokoje mojej Dulcynei, mojej przyszłej pani. Buduar w stylu francuskiego renesansu, dalej sypialnia rococo.
— Gdzież jest ten klęcznik po matce i obraz Rafaelowskiej Madonny?
— Tu proszę pani, w sypialni.
Panny weszły nieśmiało, obejrzały stary klęcznik, podziwiały obraz i śpiesznie wyszły.
— Ten klęcznik z obrazem jest najcenniejszą rzeczą należącą do mnie — rzekł Denhoff z uczuciem. Na nim moja matka modliła się zawsze w Pniewie, tu mnie uczyła pacierza. Chciałbym patrzeć na ten klęcznik w godzinie skonu, tak bardzo jest mi drogim.
Ira i Ziula serdecznie spojrzały na Ryszarda.
— Czy pan dobrze pamięta matkę? Kochał ją pan bardzo?.
— O, tak panno Iro, kochałem ją bez granic, mając zaledwie sześć lat gdy umarła. Pamiętam ją pomimo tak wczesnego wieku, i czczę jej pamięć. Ojciec mi umarł, gdy byłem w szkołach, odtąd już opiekował się mną Rosołowski.
— On tylko panu zaszkodził.
— No, tak, bo mi na wszystko pozwalał, zresztą, co ja sobie robiłem z tej opieki! Nic! A Rosołowskiego też nie wiele obchodziło, co ze mną będzie.
— Słyszałam, że to... że on jest... — jąkała się Ziula.
— Że jest trochę mętny — dokończyła Ira.
— I to możliwe.
Karol zaprosił na czekoladę, podaną jeszcze na tarasie, z powodu pięknej pogody. Tu oczekiwał Wroński. Denhoff rzekł na wstępie.
— Kuzynki moje zadowolone z urządzeń wodzewskich, mówią, że i pannie Dorze wszystko tak samo przypadnie do gustu.
— Spodziewam się — odrzekł sucho Wroński.
Panny zmatowiały, Denhoff przeszył wzrokiem swego rządcę.