Przejdź do zawartości

Strona:Helena Mniszek - Panicz.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

śród drzewnych czubów, porozumiewawcze pogwary, obietnice przyszłych upojeń majowych, rozkwitów cudnych, jak baśń, szałów miłosnych, rozkoszy tworzenia. Długo jeszcze, długo trzeba tak stać spokojnie, z uśpionemi sokami w żyłach, aż nastąpi nowa era — przebudzenia. Myśli i rozmowę drzew przeczuł Denhoff, bo odezwał się nagle rzewnym głosem.
— Trzeba długo czekać, aż park na nowo zakwitnie, a co wówczas będzie? Co nowy maj nam przyniesie?
— Panu Dorcię, a innym... Bóg to wie! — odrzekła Ira, tym samym tonem i z tąż melodją w głosie.
— Tobie... sławę.
— A tobie... Rymszę.
— Ach, Iro!!...
— Tak, tak, panno Ziulo! Tak kuzyneczko, zaśpiewamy Veni Creator. Wesele powinno być w Worczynie... ślub w Okorowie, bo tam nastąpiło poznanie. Zaroi się w okolicy od weselisk. Tyle par, proszę liczyć...
— Pan i Dorcia, to jedna, Ziula i Rymsza, to dwie, dalej?..
— Pan M arjan i panna Maryla.
— Eh! To jeszcze cudzysłów i duży.
— No, no, zobaczymy! Więc oni, to trzecia, Ania i Osinowski — czwarta.
— Och! tak pan liczy? No to już liczmy dalej: Kocio i panna Balbina Tulicka, — wołała Ira.
— Ha, ha, ha! Naturalnie! Oni zostaną małżonkami! On się jej „udał“.
— Dziudziu! bez dowcipów!
— Kiedy to prawda! Ona bogata i poczłapie prędko na tamten świat, bo, stara i zła, Kocio zaś zagarnie Połowice i będzie tem bardziej starał się o rękę panny Ziuli.
— Przecie ja mam już być Rymszową. Zresztą Kocio jako pan na Połowicach nie patrzył by już na mnie, szukał by wtedy..
— Jakiejś królewny Honolulu, mając tors Antynousa, co prawda tylko we własnem przekonaniu.
— Czy wie pan? Leśniewski twierdzi i głośno o tem mówi, że dawno ożeniłby się z Ziulą, gdyby nie ja.
— Cóż on do pani upatrzył?
— Dowodzi, że tylko ja jedna z całego Worczyna stoję mu na przeszkodzie.
— Niech mu się pani usunie i wyjdzie za mąż.
— Ja za mąż? Ja już jestem zaręczoną.
Denhoff raptownie zatrzymał konia, spojrzał zdumiony.
— Co?! Pani zaręczona? I ja o tem nic nie wiem? Z kim? Kto to taki?
Panny śmiały się.
— O! to ktoś bardzo... ważny i poważny.
— Ależ kto, kto?...