Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczęścia tak samo, jak rodzice i wujostwo. Kobieta dwudziestoośmioletnia twego typu i temperamentu nie może się skazać na pracę i tylko pracę, oraz zaprzątanie sobie głowy i zakuwanie życia jakiemiś Tomkami!
— Jeśli wyjdę za mąż to tylko wtedy, gdy sama pokocham, bez niczyjej interwencji. Nikt mi nie zdoła wmówić kogoś na męża — powtarzam to dla mnie wstrętne! Gdyby hrabia wiedział, że posiada moje uczucia miałby już i mnie jednocześnie. Bardzo go szanuję jako człowieka i uznaję jako partję, jeśli tego chcesz, ale nic ponadto i proszę ciebie ostrzeż go by się lepiej nie narażał. Zanadto go poważam by robić z niego fircyka. Mnie zaś nie zależy na asystach i staraniach się o mnie ludzi, którzy są mi obojętni.
Rzekłszy to stanęła na wiszarze i zamachnąwszy ramieniem zawołała do brata:
— Patrz Krzyśku co za widok!... czy nie lepiej podziwiać Dunajec niż prawić mi różne androny — przepraszam — pocałowała brata — i kłócić się w dodatku. Patrz, jak się woda mieni i lśni, jak łuska pstrąga, którego w sobie hoduje. A teraz patrz, tam jest zielona... a tam zupełnie lazurowa. Patrz, jakie wiry przy tamtym głazie. Oblepił go mech wodny, i wygląda jak broda wodnika wysadzona nad powierzchnię... Patrz, a te dwa mniejsze głazy — to łapy.
— Powiedz mi Kasiu co ty...
— Znowu?
— Nie, tylko dlaczego, gdy ciebie ujrzałem, byłaś taka podniecona nad tym Dunajcem?
— Kocham się w nim! — zawołała swawolnie i prędko zsunęła się z wiszaru.
Zanim się Krystyn obejrzał, już biała suknia Kasi błyszczała w słońcu przy samej wodzie.
Krystyn zeszedł za nią rozweselony, z gencjanami w rękach.
— Wodzisz mnie po manowcach i jakoś unikasz niektórych pytań.