Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gospodyni idzie! — ostrzegł Felek.
Oboje pobiegli do kuchni.


XVI.

Dębosz oprowadzał gości po swojem gospodarstwie.
Interesowali się wszystkiem i podziwiali wzorowy porządek, panujący tu na każdym kroku. Panie Pobożyna i Strzelecka zawołane gospodynie były ciekawe każdego szczegółu.
— Najwięcej to mnie obchodzi! — mówiła wesoło Dada — ponieważ my obecnie na Sławohorze mamy gospodarstwo rolne, mniej więcej takie same narazie. Zaczynamy wszakże uprawiać dopiero grunta, leżące od tak dawna odłogiem. Jurek gospodaruje w Poturzycach a na Sławohorze ja jestem administratorem — śmiała się.
Państwo tam mają lasy w większości i zresztą tam inne warunki gleby, zupełnie różny warsztat. Ja główny nacisk kładę na rolę i mleczarstwo — rzekł Dębosz.
— Widziałem pana lasek — mówił Pobóg — i prześliczną łąkę. Ileż pan wysiewa ogółem? Ciekawym, bo pola się w kulturze.
Andrzej zaśmiał się swobodnie.
Moje gospodarstwo wobec Uchani i Krąża wyda się panu zabawką. Mam ogółem sześćdziesiąt morgów, no więc to na nasze zagrodowe stosunki bardzo dużo. Wysiewam dwadzieścia morgów oziminy, połowa pszenicy, dziesięć morgów jarzyny, dziesięć przeznaczam na okopowe i tyleż na koniczynę. Trzy morgi łąki i lucerniki i pięć morgów wynosi lasek, który państwo widzieli. Pod ogrodem, i budynkami mam zgórą dwie morgi. Oto moja sadyba. Ale mam już sporo narzędzi rolniczych i siewnik rzędowy.
— Krów Jędrek ma dziesięć sztuk i bardzo ładnych wtrącił proboszcz — i sześć tęgich koni. A prócz tego kładzie nawozy sztuczne. Trzodę chlewną wyprzedaje bekonami gdyż