Strona:Helena Mniszek - Magnesy serc.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Z Zagórzan tylko i wyłącznie do pani, by jej zwiastować bardzo miłą wiadomość. W tym celu jechałem przez Poturzyce, gdzie pan plenipotent Strzelecki udzielił mi auta. Spieszyłem, by nie być uprzedzonym.
Podczas gdy mówił, sto myśli przebiegło przez głowę Kasi. Twarz jej mieniła się różnorodnemi wrażeniami, ciekawość rosła. Nawet sylwetka Wara przemknęła migawką...
— Ach nie, to nie to!
Dębosz patrzył na nią z uśmiechem, uszczęśliwiony. Lecz nagle i on odczuł jakąś drażliwszą nutę w tem jej niespokojnem oczekiwaniu i nie przedłużał wyjaśnienia. Powstał żywo i skłonił się ponownie.
— Winszuję zwycięstwa!! Konkurs wygrany, pierwsza nagroda!
Kasia zerwała się cała w ogniach.
— Co pan mówi? Czyż możliwe!!
— Tak. Projekt pani utrzymał się pierwszy, został wyróżniony i oczywiście zatwierdzony. Przytem postanowiono powierzyć pani kierownictwo budowli gmachu, która rozpocznie się wczesną wiosną.
Rzucił się do jej rąk i jął je całować z uniesieniem i gorącą radością.
— Jakiż jestem szczęśliwy, że zdążyłem pierwszy przywieść tę wiadomość. Sądzę, że dziś jeszcze będzie potwierdzenie ze Lwowa.
Kasi błyszczały oczy podnietą, były pełne złotych iskier wesela.
— Oczekiwałam właśnie zawiadomienia o wyniku, lecz nie żywiłam aż takiej nadziei. Serdecznie jestem wdzięczna panu za tę wiadomość. Ale skądże pan wiedział o tem wcześniej odemnie w Zagórzanach?
Andrzej zaśmiał się swobodnie.
— Miałem telegram od kolegi Janica, ponieważ wiedzia-