Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gizella krzyknęła strasznie. Nogi się pod nią ugięły. Śmiertelnie blada ukryła twarz w dłoniach i padła przy bramce na kolana.
Hrabina odprawiła ręką Achmeda.
— On nie utonął!... On nie utonął!... — powtarzała Gizella z jękiem.


— W cesarzowej znowu odezwała się manja koczownicza — mówiono o Gizelli w Idaniu, — gdy po pogrzebie króla Luisela, pożegnawszy się z cesarzem na granicy Iralu, nie wracała do Sustji, nadsyłając tylko co pewien czas krótkie zawiadomienie o sobie, zakończone najczęściej słowami: „...a jutro jadę dalej...“
Istotnie zamiłowanie do podróży wzmagało się w Gizelli coraz bardziej a komunikaty jej krótkie świadczyły wymownie, że gna ją w dal, często bez celu, jakaś siła przemożna, której nie zdolna była się oprzeć. Pod przybranem nazwiskiem, w towarzystwie hrabiny Dalney, marszałka dworu barona Topczy, Heczjanina i koniuszego hrabiego Hunzagi, odbywała podróże dalekie, przenosząc się nieraz pod wpływem nagłej wewnętrznej podniety z krajów północnych na południe, z zachodu na wschód. Daremnie cesarz Ottokar próbował nawiązać z nią listowny kontakt i ktoś z zaufanych dworzan wyruszył w drogę jej śladem. Gizella jakby w obawie przed przypomnieniem jej obowiązku powrotu do kraju, zmieniała natychmiast miejsce chwilowego pobytu, dopiero później nadeszłe do Idania wieści zdradzały po niewczasie kierunek nowej podróży. Cesarzowa przerzucała się z gwarnych miast stołecznych w odludne puszcze górskie, lub na ciche wybrzeża morskie, wspinała się na szczyty najmniej dostępnych wyżyn, zwiedzała wyspy egzotyczne, nebezpieczne skały i pustynie, głuche zmurszałe zamczyska, gdzie wśród murów okrytych pleśnią błąkały się echa starych legend. Lubiła wspomagać odwieczne klasztory, gdzie dogorywali białobrodzi zakonnicy, słuchała ich opowiadań o dawnych dziejach, ich poglądów na życie i religijnych dysput. Samotnie te pobudzały ją do mistycyzmu, lecz obdarowawszy klasztor szczo-