Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.2.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Umilikły echa wojenne. Monarchja sustjańska po przebytych wstrząsach wróciła do odzyskanego spokoju.
Wrótce potem Rekwedy gotowały się na wielkie gody. Wskrzeszenie królestwa z odnowieniem stolicy w Sudgreście było już aktem państwowym. Miała się odbyć teraz koronacja cesarza Ottokara i cesarzowej Gizelli.
Wśród gorączkowych zabiegów i przygotowań, wśród podniecającego serca i umysły oczekiwania, nareszcie dzień koronacji nadszedł. Już w wigilję tego dnia Sudgrest przyozdobił się bogato nieprzebraną masą flag, sztandarów, wieńców, kwiecia, łukami triumfalnemi, a wieczorem płonął rzęsiście iluminacją różnokolorowych tęcz i łun, rozbrzmiewał muzyką, jakby chciał wyśpiewać na cały świat bezgraniczną swoją radość. Noc zeszła w niemilknącym rozgwarze ulicznym, na śpiewach narodowych, na okolicznościowych przemówieniach, wygłaszanych tu i owdzie do gromadzących się tłumów. Zaledwo złotoróżowa jutrzenka wzeszła na pogodny mat nieba, stolicą Rekwedów wstrząsnął jak na pobudkę huk armat i wnet rozkołysały się miarowo, uroczyście spiże dzwonów kościelnych. Lud odkrył głowy i zapełniwszy wszystkie ulice, zbiegające się w środku miasta, stał w skupieniu nabożnem, czekał i patrzał ku odwiecznej katedrze, gdzie miał się odbyć akt koronacyjny. O ósmej rano wrota zamku królewskiego rozwarły się szeroko i na drodze usłanej zielenią i kwiatami ukazał się orszak dostojny, kierując wprost do katedry. Z piersi tłumów wydarł się jeden krzyk entuzjazmu, wzniósł się ponad huk dział, ponad odgłosy dzwonów, uderzył zda się o strop niebieski i rozszedł się miljonem ech po całym kraju:
— Pani nasza, królowa Gizella, niech żyje!
Para cesarska jechała w karocy z kryształu, kapiącej od złota i purpury, otwartej z obu stron, antycznej, dawnych królów rekwedzkich. Orszak świetny, bardzo liczny tworzyli magnaci rekwedzcy, konno, w swych narodowych strojach olśniewających bogactwem złotych szamerowań, haftów, klejnotów na guzach i agrafach, spinających kity z piór na kołpakach. Drogocenne futra bramowały ich