Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pomniała Gizelli djadem cesarzowej Julji Krystyny i złowróżbne jego przeznaczenie... „Pod tem godłem krwią płynie serce twoje...“ — zabrzmiał w niej znowu utajony głos, zadrżała, lecz poczuwszy silny uścisk Ottokara opanowała się w tej chwili.
Za murami świątyni grzmiała kanonada salw armatnich na znak, że cesarska para została zaślubiona, kościołem całym wstrząsnął huczny marsz weselny. Król Luisel i monarchowie państw obcych złożyli parze cesarskiej życzenia ceremonjalne, dworzanie zaś sustjańscy oraz przedstawiciele narodu — hołdy w imieniu całego kraju. Zewsząd pochylały się dumne głowy, strojne postacie. Gizella była oszołomiona. Ottokar prowadził ją przez nawę świątyni wśród bieli i złota, wśród świateł i kwiatów — uśmiechała się bezwiednie porywającym uśmiechem, a wyobraźnią była w jakimś kręgu bajecznym. Dopiero w karecie ocknęły ją słowa męża.
— Zili moja — przycisnął jej rękę do ust — dlaczego drgnęłaś, kładąc moją obrączkę na palec?
— Miałam w rażenie... — urwała, spuszczając oczy.
Przysunął się do niej, spojrzał jej w twarz.
— Powiedz, powiedz, najdroższa.
— Ach, nie, nie! — zawołała głosem przelęknionym. — Tamto wrażenie minęło i więcej się nie powtórzy, nie mówmy o tem. Patrz, Ottaro, co się dzieje na ulicach! patrz i puść moje ręce... wszak nas widzą tłumy!
Poprzez kryształowe szyby karety spojrzeli prędko każde w swoją stronę. Mrowie ludzkie zalegało chodniki bogato przybranych ulic, straż honorowa i świetna gwardja przyboczna, ledwie mogła utrzymać porządek. Tłumy wydawały okrzyki na cześć cesarza Sustji i jego nowozaślubionej małżonki, wrzawę potęgowały grzmiące nad miastem salwy dział i huczne fanfary orkiestr wojskowych, rozstawionych na każdym rogu ulicy. Dzień ślubu Ottokara był nietylko świętem dworskiem i znamienną uroczystością dla poddanych, był także niebywałym aktem dobroczynnym. Bowiem na ubogą ludność Idania i najbliższych okolic sypnęły się hojne datki z osobistej szkatuły cesarza. Szeroko zaś bardzo zakreślona łaska monarchy złagodziła wyroki sądowe, otwierając wielu nieszczęsnym bramy więzień. Wdzięczność więc ludu nie miała granic. Przytem rozeszła się po Idaniu wieść, że dobrodziejstwa te nietylko Idań, ale całe państwo zawdzięcza przedewszystkiem niesłychanej dobroci księżniczki Gizelli, ona to przed ślubem uprosiła cesarza, ażeby szczęście ich obojga było zarazem szczęściem wszystkich pokrzywdzonych i zapomnianych.