Strona:Helena Mniszek - Królowa Gizella T.1.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nerwowymi krokiem i snąć był wzburzony, bo wyrywał z róż płatki i rozrzucał je bezmyślnie po drodze. Książę Sebastjan zauważył głośno tuż za nim:
— Niszczysz, Ksywianie, kwiaty, którymi kiedyindziej zachwycasz się i które kochasz.
— Czy to nie wszystko jedno, w jaki sposób ujawniamy upodobanie do kwiatów?... Ale, powiedz, stryju, czy kwiaty mają duszę, jakiekolwiek czucie? Bo jeżeli kobiety są podobne do kwiatów, to frazesem będzie twoja odpowiedź twierdząca!
Książę Sebastjan spojrzał na niego zdziwiony.
— Ksywianie — rzekł poważnie. — Widzę, że podróże twoje, a ostatnio pobyt w Gwieździe Morza, nie uleczyły cię z pewnego odurzenia. Czy i narzeczeństwo twoje nie wpływa na ciebie dodatnio?
— Po co będziemy mówili o tem, stryju! Z Gwiazdy Morza, zdaje się, bardzo prędko będę odwołany. Stosunki tamte zaostrzają się coraz bardziej. A narzeezeństwo?.. Skończy się małżeństwem, jak chce matka księżna i.. pani samowładna.
— No, nie o to przecież chodzi...
— Właśnie, że o to! — zawołał porywczo Ksywian — stanął, rozejrzał się bacznie dokoła i półszeptem spytał:
— Czy zauważyłeś, stryju, jakie promocje czyni księżna-matka hrabinie Nawadi? Czy spostrzegłeś, jakimi względami natury osobistej cesarz otacza tę panią?
— Hm... — mruknął Sebastjan i opuścił głowę w zamyśleniu.
— Niema nikogo — rzekł Ksywian, świecąc dziwnym blaskiem oczu — możemy mówić swobodnie... od owej pamiętnej nocy na balkonie zamku w Idaniu, gdym się tobie zwierzał, stryju, a potem prawie bezpośrednio wysłano mnie z Idania w podróż, od owej nocy nie ufam już nawet duchom!
Zamilkł na chwilę, jakby gotował się w sobie, poczem wybuchnął:
— Och, jakże mnie drażni ta Rozalina Nawadi! przepędziłbym ją z Idania na koniec świata, jak złego ducha...
— Któż tego dokona? Księżna-matka, której Nawadi jest damą honorową i zaufaną ulubienicą? Czy cesarz? zaśmiał się Sebastjan sarkastycznie.
— Cesarz, który z nią romansuje i dla niej zdradza żonę... tę świętą, cudną!
— Cicho, na Boga!