Strona:Helena Mniszek - Gehenna T. 2.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
IX.
Męty.

Po wyjściu Horskiego Ewelina zastanowiła się głęboko.
... On jest zajęty Andzią...
Ten pewnik był rezultatem rozmyślań starej panny. Postanowiła zwrócić na Oskara baczniejszą uwagę i trochę się o nim wywiedzieć. Jej osobiście Horski podobał się; wykwintny pan, światowy, zbytnio czasem ironiczny i zdaje się bezbożnik. To w dzisiejszych czasach nie liczy się za wielki grzech, (panna Niemojska chciała być pobłażliwą), ale zawsze lepiejby było, żeby Horski z większym szacunkiem odzywał się o archaniołach i nie krytykował księży, zacząwszy od Watykanu, jak on to czynił. Ewelina przypomniała sobie jak raz w czytelni kasynowej, gdzie byli razem z Horskim, przeglądając pisma Oskar pokazał Andzi illustrację jakiejś uroczystości w Watykanie. Nieśli tam papieża na tronie, w tjarze, w otoczeniu niezliczonej, strojnej świty, mnóstwa księży i kardynałów. Horski spytał Tarłówny:
— Jakie to na pani robi wrażenie?...
I nie czekając na zdanie Andzi, rzekł ze swą częstą ironją na ustach.
— Pani naturalnie odpowie ze stanowiska katoliczki. Ja osobiście uważam zbytki watykańskie i te parady, przepych, ceremonje za pospolitowanie boskich tradycji, o ile one istnieją, czysto ludzkiemi naleciałościami. Jeśli papież ma być następcą Piotra Apostoła, skromnego rybaka, to niechże nie rywalizuje z królewską pompą. To mu nie dodaje majestatu, lecz go rozprasza, imponuje zaś chyba tylko bardzo płytkim umysłom. Nie uznaję dogmatu watykańskiego soboru.
Andzia spytała go wówczas.
— Pan zatem należałby w Rzymie do świata białych?...
A na to Horski.
— Tak pani, wolę być najluźniejszym z białych, niż kolorowym w czarnej sukni, jakich jest bardzo wielu wśród nich — wskazał szeregi księży na illustracji. — Bo gdy się czasem rąbek takiej wierzchniej szatki odchyli, wyziera arlekinada i wówczas bywa mniej ślicznie.