Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z tej sumy korzystał i Gabrjel, inaczej się nie zgodzę na jej przyjęcie.
Nawał spraw i kłopotów spadł mi na głowę. Musiałbym dłużej pobyć w Krążu, a pilno mi do Tereni. Wszak nasz ślub odbędzie się już wkrótce...
Ach, ta dysharmonijna muzyka Gabrjela!... Można doprawdy dostać pomieszania zmysłów, słuchając tych warjacyj, zwłaszcza po takim dniu... w taką noc....




31. sierpnia.

Wstrętna scena, jaką Weroninka urządziła Gabrjelowi dziś rano, wzburzyła mnie, pomimo, iż nie byłem przytem obecny. Teraz już znam powód główny jego męki duchowej, która się w nocy uzewnętrzniła w warjackiej muzyce. Podobno wczoraj właśnie, bezpośrednio po zajściach w zamku, Ślazówna odrazu odepchnęła od siebie Gabrjela, rzuciwszy mu w oczy grubjańską obelgę. Dziś rano zerwała zaręczyny.
Gabrjel jakoby tarzał się u jej nóg, a gdy go odtrąciła ze wzgardą, rzucił się na nią i bił ją... po twarzy. Chmielnicka była przytem obecną. Na jej krzyk i Weroninki wpadł Korejwo i Kacper, z trudem oderwali od niej Gabrjela rozjuszonego w najwyższej pasji.
Spotkałem go na korytarzu w naszym pawilonie, gdy wracałem z zamku.
Korejwo prowadził go pod ramię. Gabrjel trzymając