matka, nie wiedzą zapewne połowy tego, co zawiera spowiedź pokutnika.
— Jak nazywał się mój ojciec? — padło nagle zimne pytanie Orliczowej.
Patrząc jej prosto w oczy, powiedziałem imię i nazwisko.
Zadrżała i ciężko opadła na poręcz fotelu. Twarz ukryła w dłoniach. Ale gdy poruszyłem się zaniepokojony o nią, spojrzała na mnie oczami pełnemi łez i rzekła z mocą:
— Niech pan mówi dalej, mogę już wysłuchać wszystkiego.
Teraz ja spytałem:
— Czy pani wie, co to jest Sławohora?
— Nie!
— Jest tam stary pałac nad Dunajcem, rezydencja majątku i lasów.
— Nie znam i nic o nim nie słyszałam nigdy. Ale cóż to ma za związek z moim ojcem?
Wtedy zacząłem jej opowiadać dość szczegółowo pierwszą bytność w Sławohorze i wrażenie, jakie wywarła na mnie ta miejscowość. Potem skierowałem opowiadanie na Krąż i na ostatnie moje tam przeżycia, to jest odnalezienie kopji testamentu pradziada i spowiedzi księdza Halmozena. Pokazałem pani Orliczowej rulon papierów, które przyniosłem z sobą.
— Oto jest właśnie spowiedź księdza pokutnika, z której szanowna pani dowie się wszystkiego.
Matka Tereni wyciągnęła rękę po papiery.
— Czy mam to czytać sama? — spytała głuchym głosem.
— To zależy od woli pani i od jej nerwów. Są tam
Strona:Helena Mniszek - Dziedzictwo.djvu/309
Wygląd
Ta strona została przepisana.